Coron to czwarte miasteczko jakie zobaczyliśmy na Palawanie. Znajduje się na wyspie Busuanga i nie należy go mylić z Coron Island, który zresztą znajduje się całkiem niedaleko. Tutaj kończymy pierwszy rozdział naszej podróży, więc czas na podsumowanie.
Zgodnie stwierdziliśmy, że to właśnie tutaj znajdują się najpiękniejsze wyspy, laguny i miejsca do nurkowania czy snurkowania.
Ludzie są tu przyjaźnie nastawieni sami od siebie, a nie po to, żeby zachęcać do zakupu jakiegoś produktu. To tutaj najbardziej zżyliśmy się z Filipinami i poznaliśmy tutejsze życie.
Pomogło nam to, że Coron jest niewielki, więc szybko udało się w nim zaaklimatyzować i poznać co gdzie jest. Mieliśmy zapewniony dostęp do sprawnego bankomatu, w przeciwieństwie do El Nido. Poza tym miasteczko to jest najczystsze z tych, które do tej pory poznaliśmy oraz najtańsze.
Co robić w Coronie?
Przede wszystkim odpoczywać i jeździć na wycieczki. Miasteczko ma tę wadę, że samo w sobie nie ma pięknych plaż, ale Island Hopping wynagradza wszystko.
Biura oferują kilka opcji: Tour A, Tour B, Tour Ultimate itp. Każda z Tour oferuje pewien pakiet wysp i miejsc do zobaczenia .
My skorzystaliśmy z Tour A i Tour B. Wycieczka Ultimate oferowała zobaczenie wszystkiego w jeden dzień, ale my woleliśmy rozkoszować się widokami przez dłuższy czas, a nie robienie wszystkiego na wariata.
Wycieczka “A” kosztowała nas zaledwie 750 peso od osoby. Zobaczyliśmy podczas niej najpiękniejszą plażę na środku oceanu z widokiem na dwukolorową wodę tzw. CYC Beach, oglądaliśmy cudowną rafę koralową Coral Garden i najczystsze jezioro w całej Azji – Kayangan Lake. Widać było z niego całe dno wraz ze szczegółami mimo ogromnej głębokości – 15 metrów.
Przy Turze B nam się trochę poszczęściło. Zapłaciliśmy 950 peso od osoby, a pojechaliśmy na wycieczkę wartą 1800 peso. Organizatorom zabrakło osób do Tour B. Zabrali nas więc na wycieczkę Ultimate i zobaczyliśmy wszystko to co mieliśmy, a oprócz tego dodatkowe atrakcje całkowicie za darmo. I tym razem widoki zaparły nam dech w piersiach. Kąpaliśmy się w cudownym jeziorze Baracuda Lake.
Oglądaliśmy Twin Lagoon i płynąc mieliśmy okazję na własnej skórze przekonać się jaka przyroda potrafi być zaskakująca. Woda przy wierzchu była zimna, natomiast na dole ciepła. Nurkowaliśmy, aby zobaczyć Skeleton Wrack – wrak amerykańskiego statku z czasów II wojny światowej.
Podróż do Coronu zapamiętamy do końca życia. To prawdopodobnie najpiękniejsze miejsce na świecie.
2 Responses
Niezwykłe miejsce,chce się tam być,tym bardziej że za oknem jest jak jest w”Polsce”
Cóż za niezwykłe i piękne miejsce! Zdjęcia inspirują do dalekich podróży! Zresztą nie tylko w tym wpisie! 🙂