Tym razem historia przydarzyła się bezpośrednio nam. Pragnęliśmy spędzić święta w rodzinnym gronie. Brakowało nam naszej, więc wpadliśmy na pomysł, że Boże narodzenie będziemy obchodzić u jakieś filipińskiej rodziny.
Spreparowaliśmy piękne ogłoszenie na Couchsurfingu i czekaliśmy. Odezwało się mnóstwo osób, więc przeprowadziliśmy staranną selekcję. Zdecydowaliśmy się na młodą, ładną dziewczynę. Wyglądała na bardzo sympatyczną, a my nigdy jeszcze nie gościliśmy u żadnej kobiety. Zaproponowała nam, że spędzimy ten świąteczny czas razem z nią i jej filipińską rodziną. Przyznam szczerze, że się ucieszyliśmy. Święta w nowym gronie to musi być przecież ciekawe doświadczenie!
Niestety jak tylko dopłynęliśmy do celu to dziewczyna, która miała nas hostować zadzwoniła, że nie może nas odebrać i musimy sami jakoś się do niej dostać. Okazało się, że mieszka 60 km od Manili, ale daliśmy radę tam dojechać! Czekaliśmy na nią dłuższy czas stojąc pod galerią handlową. Z powodu zbliżającej się Wigilii korki były tragicznie. Ze stoickim spokojem i anielską cierpliwością przeczekaliśmy aż godzinę. W końcu podjechała!
Wsiedliśmy do jej samochodu, przywitała nas uprzejmie i przeprosiła za spóźnienie. Obok niej siedział jej 10-letni bratanek i grał na iPadzie.
Pogadaliśmy trochę, zapoznaliśmy się i ruszyliśmy w kierunku domu jej brata, którego mieliśmy odwiedzić. Gdy poznaliśmy się już z częścią jej rodziny pojechaliśmy zobaczyć pokój, w którym mieliśmy mieszkać przez najbliższe dwa dni.
Irish jak na Filipinkę była wysoka. Miała pewnie około 1,70 cm wzrostu. Jej siostry były znacznie niższe. Gdy relaksowaliśmy się na tarasie podjęliśmy z nią kolejną rozmowę. Zwierzyła się nam, że wychodzi w styczniu za sporo starszego od siebie Niemca. Miała smutną minę, ale po chwili się zaśmiała i dodała:
– Bo tam są dozwolone takie związki, a tu nie.
Z początku nie bardzo załapałam o co chodzi. Wtedy prawie udławiłam się popijaną colą z kubka plastikowego. Irish uśmiechnęła się do mnie czarująco, a ja dostrzegłam resztki źle przykrytego podkładem zarostu. Uświadomiłam sobie, że rysy też ma jakieś męskie. Jest za wysoka, za mocno zbudowana i głos też ma za gruby, ale przecież ma cycki!
Transwestyta okazał się być chory psychicznie. Święta spędziliśmy sami w pustym pokoju, Irish nie zawiozła nas nawet na lotnisko. Spakowaliśmy nad ranem swoje rzeczy i ruszyliśmy w stronę stolicy. Obraziła nas na Couchsurfingu, nawymyślała i próbowała za wszelką cenę zrobić nam na złość. Potem wpadła na genialny pomysł oskarżenia nas o kradzież biżuterii.
Skończyło się jednak tak, że kłamstwo szybko się wydało, zespół Couchsurfingu usunął jej posty i konto, a my mieliśmy święty spokój.
Człowiek nie zawsze wpada na dobrych ludzi, ale takie doświadczenia uczą najwięcej 🙂
8 Responses
WOW, to się nazywa przygoda! Niestety, nie bez powodu ogłaszają na prawi o lewo by uważać na osoby poznane w sieci. Dobrze, że wszystko dobrze się skończyło! 🙂
A dlaczego chory psychicznie? Zabrakło tej części ;). To na ogół bardzo sympatyczni ludzie, wizualnie bardzo atrakcyjni. A wspomnienia z couchsufingu też mam rozmaite. Jedno z nich opisałam tutaj: http://www.hamaklife.com/azja/indie/couchsurfing-odcinek-pilotazowy/ Jak dotad w moim przypadku nie zadział on
Napisane jest dalej dlaczego 🙂 oskarżył nas o kradzież której nie było. Wszystko jest w poście :p
Ale jaja! Dosłownie i w przenośni… Chciałabym zobaczyć Twoją minę, jak domyśliłaś się o co chodzi 🙂 Dobrze, że cała historia skończyła się dobrze. Macie teraz co opowiadać 🙂
Ale Wam się trafiło! Szczerze mówiąc z jednej strony się uśmiałam, a później zrobiło mi się przykro, bo nie mieliście miłych świąt. Obyście następnym razem trafili lepiej!
Chyba czegoś nie zrozumiałam, gdzieś zabrakło mi części o tym co sie stalo po jej wyznaniu i dlaczego nie spędxiliście razem świąt.
Pozdrawiam
Agnieszka
Wszystko mieści się w stwierdzeniu, że transwestyta okazał się chory psychicznie. W ogóle się nie dogadywaliśmy, był bardzo egoistyczny i planował wszystko bez względu na nasze plany i chęci.